wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 5

     Kolejnego dnia była środa. Mama powiedziała, że nie będę się uczyła w szkole, tylko załatwi mi domowego nauczyciela. Miała rację. Za dużo się wydarzyło w tamtej szkole, żebym miała do niej wrócić. Nie wiedziałam jednak, kiedy zacznę ponowną naukę, ponieważ nie tak łatwo było znaleźć jakiegoś nauczyciela.
     Siedziałam na łóżku z laptopem w piżamie. Gdy wybiła 14 postanowiłam iść się ogarnąć. Wzięłam z szafy moje czarne, śliskie leginsy i tunikę z długim rękawem tego samego koloru ze złotym napisem ,,I want to break free". Sama nie wiem czemu, ale zaczęłam ubierać się w ciemne kolory. W nich czułam się cichsza i mniej zauważalna, a taka właśnie chciałam być.
     Cały dzień jakoś zleciał, tak jak czwartek, piątek i sobota. Nadeszła niedziela. Rano wstałam do kościoła jak to ja. Było bardzo ciepło, ale mimo wszystko ubrałam długie spodnie, luźną koszulkę z krótkim rękawkiem i czarną bluzę. Gdy tylko wyszłam na zewnątrz od razu zaczęłam pocić się jak świnia, ale nie mogłam pokazać moich blizn. Przez to wszystko zaczęłam czesać włosy tak, aby zakrywały mi większość twarzy. Mama uważała, że przez to psuję sobie wzrok, no ale cóż...
     Gdy byłam pod kościołem msza się już zaczęła. Szybko stanęłam na trawie obok drzwi. Zobaczyłam, że ludzie zaczęli się na mnie gapić i szeptać coś między sobą. Wiedziałam o co chodzi... Spuściłam głowę i starałam się nie płakać, ale łzy same cisnęły się do oczu. Postałam jeszcze kilkanaście minut i postanowiłam wrócić do domu, bo czułam, że zaraz zrobię coś głupiego i wydrę się na tych ludzi, czego nie chciałam.  Szybkim krokiem pognałam w stronę wyjścia z posiadłości kościoła. Zaczęłam iść przez park. Moje oczy były załzawione. Miałam dosyć tego, że ludzie się teraz tak na mnie gapią... Co chciałam zrobić ? Na pewno nie zabić się. To by było już bez sensu...
     Doszłam do domu. Mama i babcia były w kuchni, a dziadek siedział i rozmawiał z jakimś mężczyzną w salonie. Od razu poszłam do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę.
- Chodź na obia... - do pokoju weszła mama. Gdy zobaczyła, że płaczę od razu zapytała co się stało.
- Gdy poszłam do kościoła wszyscy się na mnie gapili i mnie obgadywali... Ja nie chcę tak żyć ! - płakałam. Mama nie wiedziała co ma powiedzieć. Wiedziała, że nie jest mi łatwo.
- Odpocznij trochę - powiedziała i cichutko wyszła z pokoju zamykając drzwi. Po chwili wstałam i podeszłam do okna. Otworzyłam je na oścież i wróciłam na łóżko. Usiadłam opierając się o ścianę i podkulając nogi. Patrzyłam na piękną zieleń, która widniała za oknem. Taka wspaniała pogoda, a ja miałam taki zły humor.
     W  pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju. Nie musiałam nic mówić, bo po chwili wszedł przez nie Adrian. Byłam zdziwiona tym, że go widzę.
- Adrian ?  - spytałam nadal lekko szlochając.
- Cześć. Dawno nie rozmawialiśmy.
- Tiaa... Czego chcesz ? - powiedziałam lekceważąco. Byłam na niego zła, za to, że udawał przyjaciela, a nawet nie przyszedł do mnie, gdy byłam w szpitalu już przytomna.
- To tak się witasz ?
- Czego chcesz ?
- Przyszedłem cię odwiedzić, ponieważ się o ciebie martwię, Daga.
- Teraz cię zebrało na martwienie się o mnie ?
- Eh... Ty  nie rozumiesz... Bo ty... Eh... Bardzo wiele dla mnie znaczysz.
- Dlaczego... ? - rozpłakałam się. Chłopak wysłał mi pytające spojrzenie. - Dlaczego wcześniej mi tego nie powiedziałeś ?
- Bałem się...
- Czego ?
- Odrzucenia...
- Odrzucenia ? Proszę cię... Gdybyś powiedział mi, że coś dla ciebie znaczę, w ogóle nie doszło by do mojej próby samobójczej. Bo wtedy wiedziałabym, że jestem dla kogoś ważna... Wtedy wiedziałabym, że jesteś moim przyjacielem.
- Ale... Mi chodzi o coś więcej...
- Co masz na myśli ?
- Kocham cię... - gdy to powiedział poczułam motyle w brzuchu. Wewnątrz siebie skakałam z radości, lecz nagle coś mnie zatrzymało...
- Ja..Ja nie mogę.
- Co ?
- Bądźmy tylko przyjaciółmi... Nie chcę, żebyś miał dziewczynę chorą psychicznie - powiedziałam to trochę na żarty, lecz na prawdę nie mogłam z nim być.
- Nie jesteś chora psychicznie.
- Wiem.
- To czemu nie chcesz ze mną być ?
- Bo nie...
- No tak... Najlepsza odpowiedź na świecie.
- Nie będę z tobą bo... no po prostu nie. Nie wiem czemu, ale coś mnie powstrzymuje. Wszystko wewnąrz mnie mówi mi, że to nie jest to... - chłopak posmutniał. Pomyślał nad czymś chwilę i powiedział :
- Wiesz, co... Masz rację - uśmiechnął się - Przyjaciele... Nic więcej - widziałam, że ma zaszklone oczy, ale nadal się uśmiechał. Po chwili bez słowa wyszedł z mojego pokoju... Jakoś tak dzięki niemu zapomniałam o moich zmartwieniach. Podniosłam się z łóżka i poszłam do salonu. Siedziała tam babcia, dziadek, mama i jakiś koleś... Podeszłam do stołu. Spojrzałam na mężczyznę i się przywitałam. Nie miałam pojęcia kim jest, ani co u nas robi.
- Dagmara... To jest Krystian... Mój nowy partner - przedstawiła go mama, a on wyciągnął rękę. Nie mogłam uwierzyć, że znalazła sobie nowego ! To był ogromny szok dla mnie. Patrzyłam chwilę na jego dłoń. Moja cała rodzinka i Krystian patrzyli na mnie z myślą ' ciekawe co teraz zrobi '... Nie, nie chciałam go uderzyć, zwyzywać ani zadźgać nożem... Eh... skąd w ogóle w moich myślach tyle noży ?!
- Miło mi - podałam mu rękę, którą lekko uścisnął.
- Usiądź z nami, bo oni mają dla ciebie małą propozycję - uśmiechnął się dziadek. Posadziłam swoje zacne pośladki na krześle i wsłuchałam się w to co mają do powiedzenia.
- Krystian ma duży dom w Stanford w Kalifornii i tak myśleliśmy, żeby się tam przeprowadzić. Miała byś tam normalne życie, bo nikt by nie wiedział, o tym co się wydarzyło - odparła mama. Nie chciałam stracić Mileny, bo była ona dla mnie bardzo, ale to bardzo ważna. Wiedziałam jednak, że nie będę mogła normalnie żyć, jeśli się nie wyprowadzę.
- No dobra... Ale co z moim angielskim i bieżmowaniem ? - zapytałam.
- Dzwoniłam do księdza i powiedział, że udzieli ci bieżmowania wcześniej i na osobności, bo rozumie co przeżywasz i w jakiej jesteś sytuacji - gdy to usłyszałam, od razu się uśmiechnęłam. Wcześniejsze bieżmowanie ? Ale czad !

     Przez cały kolejny tydzień przygotowywałam się do wyjazdu. We wtorek miałam bieżmowanie, w środę poszłam z mamą i Krystianem, aby zmieniono mi imię i nazwisko. Nie chciałam, mieć nic wspólnego z tym co działo się wcześniej. Od tamtej pory nazywałam się Rocky Jons. Wsystkie inne dni spędziłam z Mileną. Musiałam się z nią pożądnie pożegnać. Mieliśmy wyjeżdżać w sobotę wieczorem, dlatego po południu poszłam do fryzjera, aby zmienić swój wygląd. Moje bardzo długie włosy ścięłam za ramiona, zrobiłam sobie grzywkę na prosto, aby trochę zakrywała lekko widoczne blizny na twarzy. Na koniec moje włosy zostały przefarbowane z blond na ciemne bordo. Byłam nie do poznania.
     Gdy byłam pod domem zorientowałam się, że zapomniałam kluczy. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i otworzył mi dziadek.
- Dzień dobry... W czym mogę pomóc ? - zapytał, a ja zaczęłam się śmiać.
- Dziadku, to ja - powiedziałam ze śmiechem. Dziadek zsunął z nosa okulary i dokładnie mi się przyjżał.
- Dagmara ? - zapytał.
- Nie... Rocky Jons jestem - uśmiechnęłam się.
     Całe popołudnie spędziłam z babcią i dziadkiem. Widziałam, że było im bardzo smutno z tego powodu, że znów zamieszkają sami. Ja też nie chciałam od nich jechać, ponieważ świetnie się u nich mieszkało.
     Wieczorem babcia i dziadek zawieźli nas na lotnisko. Obciążeni bagażami zaczęliśmy się żegnać. Gdy od nich odchodziłam zaczęłam płakać. Wiedziałam, że cholernie będę tęsknić. Na pożegnanie wręczyli mi jeszcze łańcuszek serduszko na którym pisało 'Stay Strong'. Ciekawe słowa...
     Gdy tylko wystartowaliśmy pomyślałam sobie :
- Teraz zaczynam nowe życie, jako nowa osoba. Jestem Rocky Jons, nie Dagmara Ryczkowska, która chciała się zabić...




Jest 5 ! ;)
Dziękuję za poprzednie 6 komentarzy ^^
Wiecie jak się ucieszyłam ? To dużo komentów jak na mnie ;D
Liczę na co raz większą liczbę komci ;p
Komentujcie ! xd
Pozdrawiam, Carolciaaakkk ;D

4 komentarze:

  1. Zajebisty pomysł z tym wyjazdem, laska! :D:D:D
    Szkoda, że Daga odrzuciła Adriana :( No, ale cóż. Zdarza się. :]
    Rocky Jons... Ciekawe jak dalej potoczy się jej historia. ^.^
    Czekam na next'a. ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne to ! Ciekawa akcja : ) czekam na next : )

    OdpowiedzUsuń
  3. super ! :)
    to prawda, że planujesz wydać książkę ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... tak, to prawda, ale nie wiem, czy coś z tego wyjdzie. Jak na razie próbuję i walczę o spełnienie marzeń ;) W końcu musi się udać xd
      carolciaaakkk

      Usuń