środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 1

    Poniedziałek. Pewien piękny zimowy dzień. Dagmara Ryczkowska  - mówiąc w skrócie, ja. Piętnastolatka, która jest pogodna i miła dla innych. Moja przyjaciółka Zuzka Fronczkowska jak zawsze miło przywitała mnie w szkole. Przed lekcjami tradycyjnie usiadłyśmy na drewnianej ławce obok mojej klasy. Rozmawiałyśmy sobie miło. Nagle do Zuzi podszedł o rok starszy chłopak.
- Masz szlugi ? - zwrócił się do dziewczyny, która spojrzała na mnie robiąc się czerwona. Wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów i podała ją chłopakowi.
- Dzięki laska - puścił do niej oko i biorąc to świństwo odszedł od nas.
- Ty palisz ? - spojrzałam na przyjaciółkę.
- Taa... - rzuciła obojętnie opierając się o ścianę i zakładając ręce na piersi - palę...
- Co ? Zuzka, przecież to ohydne ! - tłumaczyłam.
- Wcale nie. Ewelina, Kamil i Bartek mnie zachęcili i to wcale nie jest ohydne - odparła. Wiedziałam, że ona robiła to wszystko tylko po to, aby przypodobać się starszym. Nie popierałam tego.
- Weź się przed nimi nie zgrywaj. Przecież nie musisz tego robić jak nie chcesz - powiedziałam, a dziewczyna parsknęła śmiechem.
- Weź laska wyluzuj, bo żałosna jesteś. Jak nie szanujesz mnie i w sumie moich nowych kumpli też, to spadaj. Łaski mi nie robisz - wstała z ławki i mówiła żując gumę. Popatrzyła jeszcze na mnie z nożami w oczach i poszła do swojej nowej "ekipy". Zaczęli się śmiać patrząc w moją stronę. Miałam szczęście, że akurat zadzwonił dzwonek na lekcję. Moja dziesięcioosobowa klasa zebrała się pod naszą salą. Czekaliśmy na panią od niemieckiego. Gdy nauczycielka przyszła weszliśmy do sali i każdy usiadł na swoim miejscu. Zuza jednak przesiadła się do drugiej dziewczyny z mojej klasy - Mileny. Było mi smutno, że siedziałam sama.
    Kolejna lekcja był to angielski - mój ulubiony przedmiot. Zawsze byłam aktywna na tych lekcjach, lecz moje przytłaczające myśli nie pozwalały mi na wiele. Następna lekcja była to matematyka, potem polski, biologia, muzyka i historia. Na ostatniej lekcji zostałam wywołana do tablicy. Stałam tyłem do mojej ławki, więc nie widziałam mojego plecaka, w którym kryła się najtajniejsza rzecz jaką kiedykolwiek miałam - mój pamiętnik. Opisywałam w nim moje wszystkie dni. Do czego zmierzam... ?

    Około 15 wróciłam do domu. Od razu poszłam do mojego fioletowo-żółtego pokoju. Usiadłam przy biurku. Zaczęłam szukać mojego pamiętnika w plecaku, a także w całym pokoju. Nigdzie go nie było. Za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie ostatni raz widziałam mój pamiętnik. Zmartwiona całą sytuacją zasnęłam.

    Około 19 obudziły mnie krzyki dochodzące z pokoju obok. No tak... Moi rodzice znowu się kłócili. Ostatnio sytuacja w domu była strasznie napięta z powodu braku pracy. Mama i tata byli przez to bardzo rozdrażnieni. Odbijało się to trochę na mnie, ponieważ ciągle dostawałam karę za byle co. Mama nawet nie pozwalała mi używać komputera od poniedziałku do piątku. Jedynie weekendy miałam mniej więcej normalne, oczywiście jeśli coś im nie odbiło i nie dali mi kary. Chore, co nie ? Tak, witam w moim dziwnym życiu...
    Miałam ochotę wyjść z pokoju i zacząć krzyczeć, lecz czy to było konieczne ? Co by to dało ? Oni i tak nadal kłóciliby się o byle gó*no, że tak powiem. Usiadłam na łóżku podkulając nogi i wsłuchałam się w kłótnię moich rodziców.
- Gdybyśmy się nie spotkali, wszystko byłoby cudownie ! Nikt by mi nie mówił co mam robić ! - krzyczał ojciec. Z tego co wywnioskowałam był pijany. Pewnie znowu wypił coś na myjni u swoich kolegów.
- Jesteś poj*banym skur*ysynem ! Zepsułeś mi życie ! Wyp*erdalaj ! - krzyczała matka ostro przeklinając. Po chwili usłyszałam tylko trzask drzwi. Sama nie wiedziałam co robić. Siedziałam na łóżku.
- Dlaczego to ja mam takie życie ? Takich przyjaciół, rodziców ? Dlaczego ?! - szeptałam do siebie. Rozpłakałam się. W tamtym momencie nie potrafiłam zrobić nic innego. Ponownie zasnęłam.

     Kolejnego dnia mój budzik zadzwonił o 6:30. Zwlekłam się z łóżka, w którym spałam w wczorajszych ubraniach i makijażu. Wzięłam jakieś spodnie, bluzkę, bluzę i poszłam do łazienki. Szybko się ubrałam, nałożyłam świeży makijaż i ułożyłam moje blond włosy, które okrywały moje ramiona. Wyszłam z łazienki. Usłyszałam głośne chrapanie dochodzące z sypialni rodziców. Po cichu weszłam do pomieszczenia. Była tam moja mama śpiąca na łóżku. Na ławie zobaczyłam pełno butelek po piwie, winie i wódce. Pokiwałam przecząco głową, po czym wzięłam plecak z pokoju, i zakładając kurtkę wyszłam z domu.
     Po kilkunastu minutach byłam już w szkole. Wszyscy trzymali w rękach jakieś kartki i się śmiali. Kompletnie nie wiedziałam o co chodzi.
- Serio podoba ci się Kuba z 3 gimnazjum ? - podszedł do mnie jakiś śmiejący się głośno chłopak. Tak, podobał mi się Kuba, lecz nie wiedziałam skąd on to wiedział. Szybko wyrwałam mu z ręki kartki, które miał każdy w szkole. Okazało się, że był to mój pamiętnik, który ktoś skserował.
- Skąd to masz ? - zapytałam wściekła.
- Dzisiaj Kamil, Ewelina, Bartek i Zuzka rozdawali - powiedział. Nie mogłam uwierzyć, że moja "przyjaciółka" ukradła mi pamiętnik i pokazała go całej szkole. Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Zaczęłam biec przed siebie nie zwracając uwagi na wszystkich ludzi dookoła, którzy się śmiali i wytykali mnie palcami. Nagle na kogoś wpadłam. Był to on - Kuba. Spojrzałam mu w oczy. Wyglądał normalnie jak zawsze, lecz byłam pewna, że czytał kopię mojego pamiętnika. Ominęłam go i pobiegłam w stronę jakiejś ławki. Ukryłam twarz w dłoniach i najzwyczajniej w świecie zaczęłam płakać. Miałam "w czterech literach" wszystkich. No ok, chciałam mieć, lecz nie potrafiłam.

     Na wszystkich 6-ciu lekcjach ciągle ktoś musiał coś powiedzieć na temat mojego pamiętnika.
     Ostatnia lekcja była to technika. Miałam wszystkiego dość, więc ukryłam słuchawki od telefonu w rękawie bluzy i udając, że podpieram rękom głowę słuchałam muzyki. Ciągle leciała piosenka Gotye ft. Kimbra - Somebody that I used to know. Przy słowach "Now You just somebody that I used to know" myślałam o Zuzce. Bo ona była kimś kogo kiedyś znałam, a teraz ? Akcja z papierosami, a potem z pamiętnikiem. W ogóle nie była tą osobą, którą uważałam za swoją najlepszą przyjaciółkę. Miałam ochotę się rozpłakać, lecz wiedziałam, że nie mogę na lekcji.

     Po dzwonku udałam się do szatni. Ubrałam ciepłe kozaki, kurtkę, szalik i rękawiczki, po czym wyszłam ze szkoły. Mieszkałam daleko od tego budynku, więc szybkim krokiem podążałam w stronę mojego domu. W pewnym momencie usłyszałam za sobą głośne krzyki i śmiechy. Gdy się odwróciłam ujrzałam dużą grupkę chłopaków biegnących w moją stronę. Starałam się nie zwracać na nich uwagi i nadal szłam przed siebie. Nagle poczułam zimny śnieg na twarzy.
- Myju, myju... - był to Olaf. Chłopak z mojej klasy. Mówiąc inaczej : pryszczaty, wysoki blondyn uchodzący za klauna klasowego. Szczerze ? Nie lubiłam go, z resztą tak jak całej mojej klasy. Jedynie Milena była jeszcze w miarę normalna. Po krótkiej chwili poczułam, że leżę w ogromnej zaspie. Nade mną stali moi koledzy z klasy : Kacper, Maciek, Artur, Olaf, Krystian, Patryk i Oskar. Rzucali we mnie twardymi kulami śniegu. Byłam bezbronna. Leżałam bezczynnie czując łzy w moich oczach i zimno na całym ciele. Za co mi się obrywało ? Za to, że czytająć moją własność dowiedzieli się, że lubię muzykę One Direction, Jessie J, czy nawet Justin'a Bieber'a ?! Nie moja wina, że nie fascynuje mnie Pezet, Grubson itd. Może dostawałam za to, że darzyłam pewnym uczuciem Kubę ? No przepraszam bardzo, ale raczej każdy decyduje za swoje życie ! Nie potrafiłam już tak dłużej cierpieć. Z całych sił wstałam. Kacper próbował mnie wywrócić ponownie, lecz uderzyłam go w czuły punkt, po czym sam wpadł do śniegu. Zaczęłam biec wzdłuż ulicy. Miałam rozmazany makijaż, mokre buty, spodnie i kurtkę. Cały czas płakałam. Czułam, jakby moje łzy zamarzały.

     Weszłam do domu.
- Dziecko ! Co ci się stało ?! - zapytała mama, gdy tylko mnie ujrzała. Starałam się szybko znaleźć jakieś sensowne, pozytywne wyjaśnienie. Na początek próbowałam wymusić uśmiech.
- A no wiesz... - udawałam śmiech - szliśmy z kumplami z mojej klasy i rzucaliśmy się śniegiem. Było po prostu świetnie ! - powiedziałam pełna sztucznego entuzjazmu.
- Aha, to fajnie. Idź się przebrać i przyjdź na obiad - odparła.
- Nie jestem głodna - powiedziałam. Na samą myśl o jedzeniu zachciało mi się wymiotować.
- Jak chcesz.
- Idę się wykąpać - oznajmiłam. Szybko poszłam po świeże ubrania i weszłam do łazienki. Ciuchy rzuciłam gdzieś i usiadłam na podłodze. Znowu zaczęłam płakać. Miałam wszystkiego dość. Nie wiedziałam, czy przeżyję kolejny dzień. Miałam ochotę zasnąć i obudzić się w innym, lepszym wcieleniu. No ok, wystarczyłoby mi zasnąć chociaż na czas tych wszystkich okropnych dni. Wiedziałam jednak, że nie ma takiej możliwości. Mając ostatnie siły wstałam i nalałam wody do wanny. Gdy ściągnęłam z siebie ubrania, zanurzyłam się w ciepłej wodzie. Poczułam się trochę lepiej, lecz nadal dręczyła mnie myśl "co dalej ? Co będzie jutro ?". Spojrzałam na szafeczkę obok wanny. Leżała tam różowo-biała żyletka. Może ból jakoś by mi ulżył ? Sięgnęłam po ostre narzędzie przykładając je do nadgarstka. Jeszcze chwilę się zawahałam, lecz po chwili zamknęłam oczy i zrobiłam długą kreskę. Poczułam lekki ból. Po krótkiej chwili z rozciętej skóry zaczęła lecieć krew. Zawsze na widok krwi mdlałam, ale obiecałam sobie, że nie tym razem. Przecież sama tego chciałam. No dobrze, nie chciałam. Moja psychika po prostu nie potrafiła inaczej. Po krótkim czasie patrzenia jak krew spływa po moim nadgarstku, zrobiłam to po raz kolejny. Tym razem cięcie było głębsze i bardziej bolesne. Przed moimi oczami pojawiły się wspomnienia z dzisiejszego dnia. Wywołało to momentalny napływ łez do moich oczu. Nie wytrzymałam dłużej. Zrobiłam to kilkakrotnie i to co raz głębiej z każdym kolejnym cięciem. Pewnie teraz myślicie :
- Co za nienormalna idiotka
Nie, nie jestem chora psychicznie, czy coś... Jestem tylko człowiekiem, który nie wszystko znosi i czasami po prostu puszczają mu nerwy. Na pewno każdy miał czasem różne myśli i problemy, ale każdy odbiera wszystko inaczej.
     Krew z ręki nie przestawała płynąć. Czułam strach. Nie wiedziałam co robić ! Przecież nie mogłam nikomu powiedzieć. Siedziałam w wannie bezczynnie patrząc jak woda robi się czerwona.

     Nadszedł piątek. Nareszcie mogłam włączyć komputer. Szybko weszłam na jakąś stronę plotkarską. Okazało się, że One Direction za godzinę grają koncert niedaleko mojego domu. Nie mogłam uwierzyć, że nareszcie przylecieli do Polski. Szybko się ładnie ubrałam i wybiegłam z domu. Nie miałam biletu na koncert, lecz może była szansa, aby ich jakoś zobaczyć.

    Po całym koncercie czekałam za barierkami z innymi dziewczynami. Zrobiło mi się strasznie gorąco, więc ściągnęłam kurtkę i podwinęłam rękawy bluzy. W tym samym momencie ujrzałam 5-ciu chłopaków. Na szczęście stałam w pierwszym rzędzie. Po kolei podchodzili do każdej fanki w pierwszej lini. Gdy był koło mnie Harry, pomachałam mu kompletnie zapominając o ranach na ręce. Hazza niestety je zauważył. Zbliżył się do mnie i mocno mnie przytulił.
- Hey girl... Don't do this. People is not worth it - odparł. (Tłumaczenie : Hej, dziewczyno... Nie rób tego. Ludzie nie są tego warci. )
- I know, but I don't know what's wrong with me - odpowiedziałam. ( Tłumaczenie : Wiem, ale nie wiem co jest ze mną. )
- You are so beautiful. Please, don't do this anymore. Please... - rzekł. ( Tłumaczenie : Jesteś tak piękna. Proszę, nie rób tego więcej. Proszę... )
- I can't promise - popatrzyłam mu w oczy. ( Tłumaczenie : Nie potrafię obiecać ). W tym momencie chłopak musiał iść dalej. Podpisał mi kartkę i odszedł mówiąć "please". Po zebraniu autografów od reszty chłopaków wróciłam do domu.

     Gdy tylko otworzyłam drzwi, od razu usłyszałam głośne krzyki. Oznaczało to, że tata wrócił do domu. Weszłam do pokoju rodziców. Tata stał ledwo się trzymając na nogach. Znowu pił. Byłam wściekła.
- Ku*wa mać ! Znowu się kłócicie ?! - wykrzyknęłam. Nawet nie kontrolowałam tego, że przeklinam. - Nienawidzę was ! Psujecie mi moje zasrane życie ! Najlepiej weźcie rozwód ! Wtedy wszyscy ku*wa będą zaje*iście szczęśliwi ! - wykrzyknęłam i szybko pobiegłam do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku. Zaczęłam patrzeć na mój nadgarstek. Po chwili drapałam rany. To nie było bardzo bolesne, dlatego wzięłam nożyczki, które miałam pod ręką. Zaczęłam jeździć nimi po ręce. Krew spływała na moją fioletową pościel. Ręce mi strasznie drżały. Sama już nie wiedziałam co robię ze swoim życiem i ciałem.
- Jestem brzydka, gruba, ohydna, najgorsza na świecie ! Jestem niczym ! - myślałam sobie. Te myśli doprowadzały mnie do jeszcze większej rozpaczy. Chwyciłam nożyczki w lewej ręce i zaczęłam nimi jeździć po prawym nadgarstku. Po chwili już dwie ręce były całe we krwi.
- Przecież ktoś może wejść do pokoju - uświadomiłam sobie. Szybko wstałam, ubrałam starą, czarną bluzkę z długim rękawem. Krew mimo wszystko nadal spływała. Zacisnęłam bluzkę dwoma gumkami do włosów, po czym przebrałam pościel. Tą ukrwawioną schowałam w głąb mojej szafy, aby nikt jej nie znalazł. Potem poszłam do łazienki. Umyłam ręce, po czym pocięte nadgarstki owinęłam bandażami. Cholernie szczypały mnie te rany. Wiedziałam też, że to co robię nie jest normalne, lecz mimo wszystko nie przestawałam. Czułam, że ze mną dzieje się coś złego, ale i tak nie powiedziałam o tym nikomu, nie szukałam pomocy. Czemu ? Może chciałam umrzeć ? Sama już nie wiedziałam co chcę.




Siemka, siemka ! ;)
Jest pierwszy rozdział ^^
Jejciu... Ale się cieszę, że w końcu coś opublikowałam ;)
Ten blog nie będzie z żadną gwiazdą, mimo to, że już pojawili się tu One Direction.
Liczę na komentarze, ponieważ bardzo zależy mi na TYM akurat blogu.
Pozdrawiam, Carolciaaakkk.

3 komentarze:

  1. o ja cię pierdolę.do jest zaiste,ze to jest zajebiste!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham cię, dziewczyno! ;***
    To jest zajebiste! <333
    Najlepszy moment z Harrym! ♥
    Ale ma przyjaciółkę -.- Nie ma co! ;/
    No, ale czekam na next'a. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest naprawdę świetny ! : ) kiedy dodasz następny ? Bo się doczekać nie moge ! ; D

    OdpowiedzUsuń