sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział 3

     Zaczęła się kolejna lekcja. Siedziałam w ławce znudzona i zamyślona. Ten list otworzył mi oczy. Nie chciałam przecież stać się taką osobą, jaką opisała Milena. Chciałam skończyć z niszczeniem swojej skóry, lecz to nie było takie łatwe, jak może się wydawać. Byłam od tego uzależniona, jak np. od narkotyków, papierosów, czy alkoholu. To było straszne. Robiłam to, a nawet nie pomagało mi to w rozwiązaniu żadnych problemów.
     Gdy zadzwonił dzwonek, cała 2 gim, do której chodziłam wyszła na korytarz. Od razu podeszłam do Mil.
- Pomóż mi... - powiedziałam. Chciałam i potrzebowałam pomocy. Bałam się z nią zwrócić do rodziców, psychologa, czy jakiegoś lekarza... Miałam nadzieję, że chociaż Milena będzie wiedziała jak mi pomóc. Dziewczyna przytuliła mnie. Gdy zobaczyli to Kamil i Bartek, od razu zaczęli robić ,,uuu..." i bić brawo.
- Mrr... Nowa para lesbijek - zwrócił się do nas ,,B".
- Od kiedy tak nazywa się przyjaźń ? - spytała chamsko Milena. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko odszedł parskając śmiechem. Nie wiem jak ,,M" to znosiła, bo ja już miałam tego dość.
     Po wszystkich lekcjach Mil wpadła do mnie. Przed przyjściem do domu wolałam się jednak upewnić, czy nie  zastanę tam pijanego ojca.
     Razem z moją koleżanką siedziałyśmy w moim pokoju rozmawiając i raz za czas się śmiejąc. Milena była moją przyjaciółką, ale nie ufałam jej w stu procentach. Bałam się, że będzie tak jak z Zuzką. To cholernie bolało, więc bałam się drugiego zranienia.
     Następnego dnia gdy byłam już w szkole siedziałam na jednej z ławek, które znajdowały się na korytarzu. W pewnym momencie usłyszałam krzyki. Chwilę później zobaczyłam, że Adrian bije się z Kubą. Oboje ćwiczyli box, więc bałam się co z tego wyniknie. Inni zaczęli ich rozdzielać, lecz oni nadal próbowali się do siebie dobrać ( bez skojarzeń ). Chciałam wiedzieć o co im poszło, lecz nie wiedziałam kogo i jak o to zapytać.
- Panowie ! Do dyrektora ! Ale to już ! - na korytarz weszła pani od historii. Kuba i Adrian zaczęli iść w stronę gabinetu dyrektora. ,,A" odwrócił się jeszcze w moją stronę patrząc mi w oczy i wycierając rozwalony nos chusteczką. O co mu chodziło ? Patrzył, jakby to była moja wina. A może była ?
     Po całym dniu w szkole wróciłam do domu. Co tam zastałam ? Jak zwykle kłócących się rodziców. Poszłam do mojego pokoju ignorując to wszystko. Po chwili z pośród krzyków usłyszałam głos dzwoniącego dzwonka do drzwi. Wyszłam z pokoju chcąc otworzyć drzwi, bo wiedziałam, że moi starzy nie otworzą. Lekko uchyliłam drzwi patrząc kto przyszedł. Był to Adrian. Nie wiedziałam po co on do mnie przyszedł. Szybko wyszłam zamykając drzwi. Miałam nadzieję, że nie będzie słychać kłótni rodziców, lecz myliłam się... Było słychać wszystko bardzo wyraźnie.
- Em... Po co tu przyszedłeś ? - zapytałam niepewnie.
- A no tak jakoś wracam od lekarza, więc pomyślałem, że wpadnę - uśmiechnął się. W tym samym czasie usłyszeliśmy dźwięk rozbijającego się szkła. Staliśmy patrząc się na siebie.
- Nie pójdziesz zobaczyć, co się stało ? - zapytał.
- Nie... Tylko stłukli lampę... Zostały im jeszcze tylko dwie, więc spoko... - odparłam, a chłopak spojrzał na mnie dziwnie.
- A ile było tych lamp ?
- Hm... Chyba pięć, ale nie mam pewności. Nie przyzwyczajam się do przedmiotów, które się znajdują w moim domu, bo wiem, że i tak prędzej, czy później zostaną rozwalone podczas kłótni moich starych - powiedziałam. Te kłótnie już nie bardzo mnie ruszały, więc mówiłam o tym, jakby to było najnormalniejsze na świecie.
- Oni tak codziennie ?
- Tak, dlatego zaczęłam się ci... - nie dokończyłam. Miałam powiedzieć o samookaleczaniu się, lecz w odpowiedniej chwili się otrząsnęłam - ci... Cicho zachowywać... - powiedziałam coś co pierwsze przyszło mi na myśl.
- Cicho zachowywać ? Powinnaś z nimi pogadać, a nie siedzieć cicho.
- Już próbowałam wszystkiego, ale nic nie działa.
- Eh... - jęknął.
- W ogóle po co ja ci to mówię ? Pewnie zaraz powiesz o wszystkim kolegą.
- Mówiłem ci przecież, że nie jestem taki. Zadaję się z nimi, bo chodzą ze mną do klasy. Po szkole mam już inne życie.
- Ale i tak nie powinnam ci o tym mówić...
- Ale... - nie zdążył nic powiedzieć, bo z domu wybiegła płacząca mama.
- Chyba powinieneś już iść - odparłam.
- No ok, ale jakby co, to napisz na fejsie - zaczął odchodzić. Tylko kiwnęłam głową na ,,tak" i weszłam do domu. Ojciec siedział w kuchni pijąc piwo. Podeszłam do niego, zabrałam butelkę, po czym zawartość wylałam do zlewu. Od razu wstał oburzony.
- O co znowu poszło ? - zapytałam wkurzona.
- Nie twoja sprawa - krzyczał.
- A właśnie, że moja, bo jesteście moimi rodzicami !
- Lepiej mi tu nie gadaj o tej babie, tylko idź po piwo !
- Nie kupię ci żadnego piwa alkoholiku - gdy to powiedziałam, to uderzył mnie w twarz. Szybko pobiegłam do pokoju. Nie wiedziałam co w ogóle się stało. No ok, może wiedziałam, ale nie docierało to do mnie. Ojciec mnie uderzył ?! Szybko wyciągnęłam telefon z kieszeni i napisałam Milenie o tym, co się stało. Gdy tylko wysłałam zadzwoniła moja mama. Szybko odebrałam.
- Daguś, nie martw się o mnie, bo jestem u babci i dziadka - usłyszałam. Miałam ochotę powiedzieć jej o tym, że ojciec mnie uderzył, ale coś mnie powstrzymało.
- No dobra... - powiedziałam krótko.
- Jeśli chcesz, to dziadek po ciebie przyjedzie. Po co masz siedzieć w domu z tym pijakiem ?
- Nie, nie trzeba, bo wszystko jest w porządku - skłamałam. Nie chciałam, aby zobaczyła mój siny policzek. Nagle usłyszałam głos roztrzaskującego się szkła. Czyżby kolejna lampa ? Bałam się zobaczyć, co się stało. W ogóle bałam się być nawet w swoim pokoju. Szybko wstałam i zamknęłam drzwi na klucz. Trzęsąc się ze strachu usiadłam w rogu łóżka podkurczajac nogi. Mama nadal byłą ze mną połączona, lecz obie nic nie mówiłyśmy. Nagle jednak cisza została przerwana :
- Córciu... Twój ojciec i ja się rozwodzimy.
- Pewnie żadne dziecko by tego nie powiedziało, ale cieszę się z tego.
- Rozumiem cię - powiedziała.
- Ja już kończę - odparłam.
- Dobra. Jak byś czegoś potrzebowała to dzwoń.
- Ok. Cześć - rozłączyłam się. Nie miałam wtedy ochoty z nikim rozmawiać, ponieważ bałam się , że ojciec mnie usłyszy i będzie się dobijał do mojego pokoju.
    Po jakiejś godzinie usłyszałam, że ojciec demoluje kuchnię. Słyszałam pełno rozbijających się naczyń. Nie mogłam tak dłużej siedzieć. Szybko spakowałam jakieś ubrania i książki do szkoły. Otworzyłam okno, wyrzuciłam przez nie torbę z ubraniami i plecak z książkami, po czym sama wyskoczyłam. Po chwili znalazłam si na trawniku. Miałam na sobie tylko dwie bluzy, więc było mi zimno. Biegłam w stronę domu Mileny. Strasznie się bałam, ponieważ było ciemno i tylko gdzie niegdzie drogę oświetlały mi latarnie. Miałam ogromną wyobraźnię, więc wydawało mi się, że zaraz z ciemniej uliczki wybiegnie napakowany facet z piłą łańcuchową... Skoro taką wyobraźnię miałam na co dzień, to lepiej nie pytać jakie były moje sny...
    Nagle znalazłam się pod domem mojej przyjaciółki. Była późna noc, więc nie chciałam budzić jej rodziców, dlatego postanowiłam zadzwonić do niej. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty i dopiero odebrała.
- Halo ? - usłyszałam nieprzytomny głos dziewczyny.
- Mil, proszę, pomóż mi - płakałam.
- Daga ? Co się stało ? - zapytała bardziej ożywionym głosem.
- Nie mogłam już tam wytrzymać... Proszę pozwól mi u ciebie nocować - mówiłam.
- No dobra, to przychodź.
- Stoję pod twoim domem.
- Już idę - oznajmiła i się rozłączyła. Po chwili ktoś zaczął otwierać drzwi. Była to ona. Zaprosiła mnie do środka. Poszłyśmy do jej pokoju zamykając drzwi na klamkę. Położyłam moje rzeczy na podłodze, po czym siadając na łóżku ukryłam twarz w dłoniach. Z moich oczu leciały strumienie łez, a Mielna siedziała obok tuląc mnie i mówiąc, że wszystko będzie dobrze, chociaż nawet nie wiedziała o co chodzi.
    Gdy trochę się uspokoiłam zaczęłam opowiadać co się stało.
- No więc rodzice bardzo się pokłócili. Mama wybiegła z domu. Gdy gadałam z ojcem uderzył mnie w twarz. Zamknęłam się w pokoju, mama zadzwoniła, ale nic jej nie powiedziałam. Dowiedziałam się tylko, że się rozwodzą. Potem słyszałam jak ojciec demoluje kuchnię i szybko uciekłam przez okno.
- Ja pie*dole... Co za sku*wysyn - mówiła. Szczerze ? Nie miałam nic do niej, jeśli chodziło, o brzydkie mówienie o moim ojcu... Sama z resztą tak uważałam. Nienawidziłam go. Zatruwał całe moje życie.
    Kolejnego dnia obudziła mnie przyjaciółka. Zaczęłyśmy zabierać się do szkoły. Jej rodzice bardzo się zdziwili na mój widok. Pozwoliłam Milenie wyjaśnić im, czemu tam byłam. Zrobiłabym to osobiście, lecz nie byłam w stanie.
    gdy wychodziłyśmy dziewczyna pożyczyła mi swoją kurtkę i buty, bo przyszłam do niej w zwykłych trampkach, w których zawsze chodzę po domu.
    W szkole było jak zawsze tak samo. Wszyscy mi dokuczali, lecz ja starałam się to ignorować. Gdy wszystkie lekcje się skończyły poszłam do domu babci i dziadka, gdzie chwilowo mieszkała mama. Cały czas chciało mi się płakać, bo wiedziałam, że będę musiała wrócić do domu, do ojca...
    Gdy byłam pod moim domem, szybko poszłam pod moje okno. Myślałam, że będzie otwarte, lecz myliłam się. Było zamknięte. Sama nie wiedziałam co mam robić.
- Twój tata musiał wchodzić przez okno. Mówił , że zamknęłaś drzwi na klucz i przez okno wyszłaś do szkoły. Musisz mu powiedzieć, że byłam na nocej imprezie - usłyszałam głos mojego sąsiada. Odwróciłam się do niego i z uśmiechem powiedziałam :
- Nie byłam na nocnej imprezie... Em... Może zabrzmi to trochę niegrzecznie, ale nie powinien pan obserwować mojego okna i patrzeć, kiedy przez nie wychodzę.
- Dobrze. Zapamiętam to sobie na przyszłość - zaśmiał si i poszedł do swojego domu, a ja poszłam pod drzwi. Nie miałam kluczy, więc zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył mi tata nie mówiąc ani słowa. Szybko poszłam do mojego pokoju i zamknęłam drzwi, tym razem nie na klucz. Bałam się robić jakikolwiek hałas, dlatego siedziałam po cichu na łóżku i odrabiałam lekcje.
     Następnego dnia gdy wstałam powitało mnie piękne słońce mimo iż był początek lutego. Na zewnątrz było co raz mniej śniegu.Cieszyłam się z tego powodu, bo nie lubiłam zimy. Siedziałam chwilę na łóżku, lecz po chwili wstałam i poszłam do łazienki, aby się ubrać.
     Gdy byłam już w szkole nikt mi nie dokuczał. Czasem tylko ktoś krzywo popatrzył. Zdziwiło mnie to. A może była to cisza przed burzą ?
     Nie całe pięć miesięcy minęło szybko. Nim się obejrzałam był początek czerwca. Nie pozostało mi nic, jak odliczać dni do wakacji. W szkole nie było najlepiej, ale też nie najgorzej. Najlepsze co się wydarzyło przez ten czas, to było to, że spotkałam się ze znajomymi z dzieciństwa. Mieli oni imiona : Kornelia, Sebastian i Damian. Korni była z mojego wieku, a chłopcy o dwa lata starsi. W jedną z ciepłych niedziel spotkaliśmy się na zewnątrz przed kościołem. Zaczęliśmy wspominać jak to było kiedyś. Tak się stało, że zaczęliśmy odnawiać znajomość i spotykać się na spacerach, chodziliśmy do kina i na basen. Było super. Oczywiście nie zabrakło tam też Mileny, do której miałam co raz większe zaufanie. Co do rodziców... Rozwiedli się, przestali się w ogóle widywać. Jedynie sprawy dotyczące mnie załatwiali przez telefon. Zamieszkałam z tatą. Nie przeprosił mnie jeszcze za to, że mnie uderzył... Co do mieszkania z nim, to nie ja wybierałam... Gdybym miała prawo głosu, wybrałabym dom dziecka. Wiem, że wiele dzieci marzyło o spokojnej, kochającej się rodzinie. Też o takiej marzyłam. Nie miałam zapewnionej miłości, której każdy potrzebuje. Ubrania owszem miałam. Głodować, też nie głodowałam, ale cierpiałam z powodu smutku w domu. Tata o 6 rano jechał do pracy na swoją myjnię samochodową i wracał późnym wieczorem, więc byłam zdana na siebie. Brakowało mi tego, aby ktoś powiedział mi o której mam wrócić do domu, chciałam, aby ktokolwiek dopilnował tego, abym zdała wszystkie szkolne przedmioty. Niektórzy narzekają, że mają nadopiekuńczych rodziców, lecz ja marzę o tym, aby takich mieć.
     Był piękny słoneczny poranek. Szybko wstałam i ubrałam jeansowe shorty i białą tunikę z wisienkami. W łazience się pomalowałam i umyłam zęby, a także wyprostowałam włosy. Gdy byłam gotowa wyszłam z domu i szybkim krokiem poszłam do szkoły. Pierwszą lekcją był wf. Moja szkoła nie była tak wypasiona, aby posiadać przebieralnie, dlatego musiałam przebrać się w szkolnej toalecie. Weszłam do jednej z kabin wyciągając z torby strój na przebranie. Swobodnie ściągnęłam bluzkę i założyłam inną. Tak samo z dołem odzieży.
     Gdy wyszłam na korytarz, na mój widok wszyscy buchnęli śmiechem. Popatrzyłam w dół. Miałam koszulkę, spodnie i buty też. Nie miałam pojęcie o co im chodzi. Nagle ktoś krzyknął :
- Dzi*ka !
W tym samym momencie Milena wciągnęła mnie do łazienki.
- Pamiętasz tę imprezę, na której mega się naje...Opiłyśmy ? - zapytała.
- No pamiętam, że coś takiego było, ale całej imprezy przez procenty nie kojarzę - odpowiedziałam.
- No i tak się stało, że przelizałaś się tam z czterema kolesiami i teraz widzisz jak jest - odparła. Potem pokazała mi filmik na którym całuję się z tymi czterema facetami, których nawet nie znałam. Nie wiedziałam, że coś takiego się wydarzyło. W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy. Wiedziałam, że znowu zacznie się to co wcześniej.




Czuję, że muszę od wszystkich odpocząć. Już mam dosyć tego jak jestem traktowana -,- Zwykła szmata robiąca za kelnerkę i sprzątaczkę swoich bliskich ; /
Jedyne na czym mam się teraz skupić, to pisanie The Last Farewell. Zaczęłam już pisać 4 rozdział, mam połowę, więc zabieram się za pisanie drugiej części. Muszę Wam przyznać, że w 4 rozdziale z bohaterką wydarzy się coś baaaardzo złego.
Komentujcie <prosi>
Pozdrawiam, Carolciaaakkk ;* <3

3 komentarze:

  1. O mój Boże!!!!!! Płaczę, dziewczyno ;((
    To jest takie cudowne, że aż brak mi słów. ;**** Nie wiem, co jeszcze tu mogę napisać, bo wiem, że nic nie wyrazi moich emocji. ;* :( Współczuję Ci. :(:(:( ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny ! ; ) aż brak słów na opisanie tego ! Cudownide piszesz ! ; )

    OdpowiedzUsuń